Wywiad z Lidią Trawińską –dietetykiem klinicznym, współzałożycielką kliniki Vimed
Jako dietetyk kliniczny przyjmuje Pani pacjentów z nadwagą, czy często są wśród nich dzieci?
Lidia Trawińska: Niestety tak. Do mojego gabinetu trafia coraz więcej dzieci z nadwagą. Najczęściej są to dzieci w wieku szkolnym oraz nastolatki.
Jaki nastój towarzyszy tej wizycie? Dzieci są zbuntowane, na siłę przyprowadzane przez rodziców?
L.T.: Dzieci faktycznie przychodzą z rodzicami, często nie są świadome problemu. Czują się źle, czują się odrzucone. Nie do końca jednak wiedzą dlaczego mają problem z otyłością?
Z czego to wynika? Nagle zauważyły, że są grube?
L.T: Pewnie nie nagle, ale długo to wypierały. Latami źle się odżywiały, a problem narastał. Najgorsze jest to, że problemu nie widzą też rodzice. Przyczyną otyłości dzieci jest jedzenie wysoko przetworzonej żywności, głównie słodyczy. Wysoko przetworzone produkty zawierają mnóstwo szkodliwych związków chemicznych, tłuszczy i cukrów. To wpływa bardzo niekorzystnie na organizm. Dopóki rodzice tego nie zrozumieją, nie ma szans na powstrzymacie fali dziecięcej otyłości.
Jak zatem rozmawia Pani z rodzicami? Jak przekonuje ich do współpracy.
L.T.: Staram się tłumaczyć, że konsekwencje nieleczonej otyłości mogą być bardzo poważne. W krótkiej perspektywie to na pewno nieprawidłowy rozwój dziecka. Ponieważ dziecko rośnie potrzebuje nie tylko zwiększonej ilości białka, ale także witamin i minerałów. Niedobór powoduje, że nawet bardzo otyłe dzieci są niedożywione. Są zmęczone, senne, nie mają siły na zabawę, na uprawianie sportu. Zresztą nie mają motywacji, by aktywnie spędzać czas. Mają gry, komputer, rodzice nie widzą problemu. Gdy do mojego gabinetu trafia otyłe dziecko rozmawiamy bardzo szczerze i często widać, ze dziecko chce zmiany, chce ten program żywieniowy wdrożyć. Natomiast problem jest z rodzicami. Rodzice nie chcą zmian.
A jeśli rodzice faktycznie nie będą reagować, współpracować jakie mogą być długofalowe konsekwencje dziecięcej otyłości?
L.T.: Tu konsekwencje poniesiemy wszyscy wydając mnóstwo pieniędzy na leczenie rujnujących zdrowie skutków otyłości; cukrzycy, chorób układu krążenia czy chorób sercowo – naczyniowych. Powikłania związane z otyłością dzieci to także obciążanie kręgosłupa, stawów, a nawet nadciśnienie. Problem może być także z przyrostem naturalnym. Wiadomo, że otyłość obniża libido. Do tego często dochodzą problemy z małym członkiem otyłych chłopców, mężczyzn, którzy nie są w stanie w naturalny sposób zapłodnić kobiety. To wstydliwe tematy, o których się nie mówi, a które mogą mieć realny wpływ na przyszłe pokolenia. Ale to nie wszystko. Młode pokolenie Polaków może żyć krócej od pokolenia swoich rodziców umierając na powikłania związane z otyłością. Dlatego nie wolno nam lekceważyć dziecięcej otyłości.
Stopień lekceważenia problemu jest jednak duży. Z czego to wynika?
L.T.: Z niewiedzy, z braku edukacji. To podstawowy problem. Otyłość to nie jest wina dzieci. Powtarzam – to rodzice nie chcą zmian. Nie mają czasu, twierdzą że dziecko nie będzie chciało jeść zdrowo, z góry zakładają, że dziecko nie będzie współpracowało. Więcej, rodzice nie uczą dzieci jeść warzy i owoców. Sami też ich nie jedzą. W Polsce istnieje absurdalne przekonanie, że warzywami nie można się najeść. Taką postawę trzeba zmienić.
W swoim gabinecie nieustannie przekonuje Pani pacjentów do zmian w sposobie żywienia, do jedzenia nieprzetworzonej żywności, warzyw i owoców. Skutecznie?
L.T.: Tak. Jeśli ktoś chce zmian, w klinice VIMED znajduje wsparcie i motywację. Chcemy, by sukces w postaci kilku utraconych kilogramów nie kusił do powrotu do chipsów i słodyczy. Najważniejsza jest zmiana jakości jedzenia. Tak by dziecko nie jadło przetworzonych produktów. Absolutnie odradzam podawanie dziecku suplementów ułatwiających odchudzanie. Dziecko powinno jeść trzy główne posiłki i dwie przekąski między nimi w regularnych odstępach czasu. W każdym posiłku powinny znaleźć się warzywa i owoce. Ważne są też napoje. Soki najlepiej zastąpić wodą lub robić jej samemu w domu. Cukier można zastąpić stewią lub syropem z agawy.
Wydaje się takie proste, a proste chyba nie jest?
L.T.: Kluczem jest wsparcie rodziny i bliskich. Nie chodzi o to, by zmuszać dziecko do posiłków, których nie lubi. Do serwowania mu potraw dietetycznych, których nikt poza nim nie je. To może przynieść więcej szkody niż pożytku, bo dziecko będzie czuło się wykluczone. Rodzice powinni sami dawać dobry przykład. Odchudzanie dziecka może być okazją dla całej rodziny, by zmieniła nawyki żywieniowe.
Wszyscy mogą z tego skorzystać i dłużej cieszyć się zdrowiem?
L.T.: Dokładnie tak. Pomijając co dziecko je, ważne jest też jak je. Rodzinne obiady przy stole wcale nie są dziś codziennością. Jemy nieregularnie, często przed telewizorem. To błąd. Jeśli dziecko je oglądając telewizję zjada więcej niż potrzebuje, bo skupia się na oglądaniu, nie jedzeniu. Warto też zachęcać dziecko do wolnego jedzenia. Jeśli dziecko prosi o dokładkę poczekajmy ok. 15 minut. Tyle czasu potrzebuje mózg, by ocenić, czy organizm jest zasycony.
Podsumowując, co Pani zdaniem jest kluczem do skutecznego odchudzania dziecka?
L.T.: Poza wsparciem rodziny ważne jest, byśmy nie mówili o diecie jako o czymś co za chwilę się skończy. Lepiej mówmy o zmianie nawyków żywieniowych, które w rodzinie zostaną już na zawsze. Nie wszystko jednocześnie, polecam metodę małych kroków, by dziecka nie zniechęcić i nie przestraszyć. Młodszym dajmy wybór – do picia ziołową herbatkę, wodę lub świeżo wyciskany sok. Serwujmy jedzenie w odpowiedni sposób, bawmy się z dzieckiem np. robiąc ciekawe kształty z warzyw itd. Ze starszymi zacznijmy gotować wspólnie, zachęcajmy do znajdywania przepisów na zdrowe przekąski. Dajmy dziecku szansę, a na pewno z niej skorzysta.