Ona wie – wszak przez całe życie walczyła z nadwagą. Diety bywały nudne – zazwyczaj determinacji wystarczało na kilka dni. By zwrócić się do Centrum Dietetyki, namówił ją kolega pytając w imię czego niepotrzebnie dźwiga ten zbędny tłuszcz i podsunął jej pod rękę gazetę z reklamą.
Byłam prymusem i kujonem, a z wychowania fizycznego miałam czwórkę – tyle mi wpisywali z litości. Ale tym razem nie było litości i do Centrum poszłam z mocnym postanowieniem zrobić wszystko by się pozbyć nadwagi. Nie mogłam spokojnie patrzeć na siebie w lustrze, nie chciałam oglądać zdjęć z ubiegłego lata. Nie chciałam wspominać, jak kiedyś, miałam może 11 lat, ważyłyśmy się z mamą na polowej wadze. Mama ważyła 56 kg, a ja – 65! Nie chciałam nosić luźnej odzieży, w której jakoby wygląda się szczuplej, a najbardziej nie chciałam żyć tak, jak poprzednio. Wtedy ważyłam już 76 kilogramów i chociaż sama posiadam wykształcenie medyczne, zrozumiałam, że w sprawach żywienia nie jestem zbyt dobra. Znam teorię, lecz nie udaje mi się jej wdrożyć. – opowiada Renata.
Obawiała się, że diety opracowanej według wyników testu nietolerancji pokarmowej będzie znacznie trudniej przestrzegać. „Poprzednio w oczekiwaniu na obiad, z powodu głodu, miewałam zawroty głowy, a tu na kilka miesięcy prawie wszelkie mięsa, produkty mleczne, nawet kawę trzeba będzie odstawić.
Można jeść kilka gatunków ryb, niektóre owoce, kaszę – a gdzie schaboszczak z ziemniaczkami?! Gdzie tort i czekolada?!
Byłam przerażona, ale bardzo szybko kasza, spożywana z obowiązku, zaczęła mi smakować. Całkowicie zmieniły się moje nawyki żywieniowe, nawet poczucie smaku. Mój jadłospis, to kasze, niektóre warzywa i owoce, bardzo rzadko mięso kurze. Nie jadam mięsa z ziemniakami. Nie ciagnie mnie do, tak poprzednio lubianej wieprzowiny, tradycyjnych dań polskich, nawet gdy wszyscy w towarzystwie je spożywają.
Sama nie kupuję „zakazanych” produktów spożywczych – w ten sposób unikam pokus. Przestrzegam zasady, że rację dzienną w 80% powinna stanowić żywność zdrowa, a tylko 20% można przeznaczyć dla własnej przyjemności”.
Renata nie miała też obaw z powodu zabiegów dotyczących oczyszczania jelit.
O jakiej dobrej florze jelit można mówić, jeżeli ciągle się skarżysz na zaparcie, wzdęcia i na podobne kłopoty?! A właśnie po oczyszczeniu jelit zauważyłam pierwszy efekt – ja wreszcie szczupleję! Po wszystkich zabiegach i zmienionych zwyczajach żywieniowych pojawiło się więcej energii – wydaje się, że i umysł stał się jaśniejszy, a najważniejsze, że wiem, że za nic nie powrócę już do poprzednich zwyczajów. Wszystko zależy od psychicznego nastawienia, specjaliści z Centrum jedynie wskazują drogę, a kroczyć nią powinieneś sam!