Donald Trump? Hillary Clinton? Dziś to największy dylemat każdego Amerykanina. Kto zostanie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych? Walka o tytuł trwa, kandydaci są na ostatniej prostej. To najważniejszy, ale i najbardziej wyczerpujący odcinek tego maratonu.
O tym, że na rzecz wysokich sondaży pretendenci rezygnują ze zdrowego trybu życia, wiemy już od dawna, choć we wrześniu b.r. w mediach zrobiło się na ten temat wyjątkowo głośno. Przyczyniła się do tego sama Hillary Clinton, kandydatka Partii Demokratycznej, która zasłabła podczas uroczystości upamiętniającej ofiary ataku terrorystycznego w Nowym Jorku. Co było przyczyną pogorszenia jej stanu zdrowia? Lekarze jednogłośnie potwierdzają, że wszystko to za sprawą zlekceważonych objawów zapalenia płuc. W tym miejscu warto jednak skupić się na fakcie, który lekarze w swoich oświadczeniach pominęli. Mianowicie jak doszło do tej choroby? Powodem była… nieodpowiednia dieta.
Czy to możliwe? Czy sposób, w jaki się odżywiamy może mieć wpływ na jakość pracy naszych płuc? Otóż tak! Dieta, którą stosowała Hillary Clinton opracowana została przez dr Marka Hymana mającego dość kontrowersyjne podejście do odżywiania. Twierdzi on bowiem, że pełne zdrowie zapewnia dieta wysokotłuszczowa, wysokobiałkowa, z dużą zawartością produktów tj. mięso czy jaja. W swojej książce „The Blood Sugar Solution by Mark Hyman” przekonuje m.in. że jajka zawierają dużo kwasów tłuszczowych DHA i obniżają poziomu cholesterolu oraz zachęca do spożywania aż 8 sztuk tygodniowo! Nic dziwnego więc, że Clinton zmaga się z wysokim poziomem cholesterolu (195 mg/dl; norma <190 mg/dl) oraz niebezpiecznie wysoką frakcją cholesterolu LDL (118 mg/dl; norma <70 mg/dl). Taka ich ilość w organizmie zwiększa prawdopodobieństwo powstawania zakrzepów, dlatego też kandydatka zobowiązana jest do przyjmowania leków rozrzedzających krew – konkretnie leku o nazwie Coumadin. Środek ten, o ile polepsza przepływ krwi w organizmie, to działa na szkodę narządów, zwłaszcza na płuca, zwiększając ryzyko zapalenia. Oczywiście nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że nieodpowiednia dieta i spożywane leki to wyłączne powody choroby Clinton, są one jednak istotnym czynnikiem zapalnym, które doprowadziły ją do takiego stanu. Warto wspomnieć, że osoby w zbliżonym wieku do kandydatki demokratów z podobnym poziomem cholesterolu we krwi są w grupie wysokiego ryzyka wystąpienia zawału serca, udaru mózgu i innych ciężkich chorób przewlekłych.
Niemniejsze problemy ze swoim stanem zdrowia ma konkurent Hillary Clinton – Donald Trump. Choć – co ciekawe – w jednym z ostatnich programów telewizyjnych, którego był gościem zaprezentował wszystkie swoje wyniki badań i były one zaskakująco… dobre. Nie trzeba było jednak długo czekać na odzew Amerykanów, którzy nie skupili się na wynikach badań, a na tym jak Trump wygląda. W społecznej dyskusji, która rozgorzała po emisji programu zwracano uwagę na podkrążone oczy i cienie pod oczami kandydata (które są często spowodowane przez opóźnioną alergię pokarmową) oraz jego znaczną otyłość. Dodatkowo na dobre wyniki poziomu cholesterolu we krwi z pewnością miały wpływ statyny, leki obniżające jego poziom, które Trump bierze systematycznie. A co je kandydat Partii Republikańskiej? Niestety on także stawia na dietę wysokotłuszczową bogatą w białko zwierzęce i jak sam przyznaje uwielbia żywność typu fast food. Odżywia się tak źle, że większość powątpiewa w jego „ perfekcyjne” wyniki badań, które zostały ujawnione zaraz po aferze ze stanem zdrowia jego kontrkandydatki. Jaka jest zatem prawda odnośnie jego stanu zdrowia?
Jedno jest pewne, ktokolwiek wygra dzisiejsze wybory prezydenckie Hillary Clinton czy Donald Trump – jeśli chce sprawnie i długo zarządzać krajem musi w pierwszej kolejności zmienić swoją własną dietę.