Mało kto wie, że dieta wegetariańska nie jest „wynalazkiem” dzisiejszych czasów, ale ma już cztery tysiące lat! Narodziła się 2000 lat p.n.e. na terenie obecnych Indii, by następnie stać się filozofią życia i żywienia milionów ludzi na całym świecie. Co takiego ma w sobie wegetarianizm, że nie przemija i nawet w naszym supernowoczesnym XXI wieku zyskuje coraz to nowych zwolenników?
[clearboth]
Wegetariański, czyli zdrowy
Okazuje się, że wegetarianizm to nie tylko moda, ale przede wszystkim sposób na zdrowie, a nawet dłuższe życie! Fakty naukowe są niepodważalne. Z raportu opracowanego przez australijski National Health and Medical Research Council (NHMRC) wynika, że:
- wegetarianie są szczuplejsi niż osoby spożywające produkty pochodzenia zwierzęcego (różnica ta wynosi nawet jeden do pięciu punktów BMI!);
- dieta wegetariańska zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia, cukrzycy, otyłości i chorób nowotworowych;
- ludzie, którzy regularnie jedzą owoce, warzywa i rośliny strączkowe są w mniejszym stopniu narażeni na wystąpienie udaru mózgu, nadciśnienia i chorób oczu.
Wnioski australijskich naukowców znajdują potwierdzenie w badaniach prowadzonych w innych częściach świata, np. w Stanach Zjednoczonych.
Istnieją mocne dowody naukowe, że wegetarianie mają większe szanse uchronić się przed otyłością, nowotworami, nadciśnieniem, chorobą wieńcową, cukrzycą typu II, kamieniami żółciowymi, chorobami układu krążenia i chorobami stawów
O tym, jak bardzo amerykańskie środowisko naukowe wierzy w dobroczynną moc bezmięsnej diety, która – według American Dietetic Association jest zdrowa i bezpieczna dla wszystkich grup wiekowych, także dla kobiet w ciąży – najlepiej świadczy fakt, że w Stanach Zjednoczonych ogromną popularnością i przychylnością ekspertów ds. żywienia cieszy się program żywieniowy kardiologa Deana Ornisha, oparty właśnie na wegetarianizmie. Jak wykazały doświadczenia przeprowadzone przez dr. Ornisha,
dieta bogata w warzywa i owoce, wykluczająca całkowicie mięso, cofa zaistniałe zmiany miażdżycowe i hamuje postęp choroby (bez stosowania leków!). Co ważne, efektów takich nie uzyskano u pacjentów, którym zaordynowano standardowo zalecaną dietę (ograniczającą spożycie tłuszczów zwierzęcych na rzecz chudego mięsa, drobiu i ryb).
Dzięki takim niepodważalnym dowodom program dr Ornisha został uznany przez Medicare za alternatywę dla zabiegów chirurgicznych na sercu oraz powszechny sposób leczenia miażdżycy naczyń serca i zapobiegania zawałom.
Białko to nie problem
A co z w takim razie z argumentami zwolenników tradycyjnego sposobu odżywiania, którzy mówią o cennym białku, którego może dostarczyć organizmowi tylko mięso? Badania dowodzą, że są to opinie co najmniej znacznie przesadzone, jeśli nie wręcz niezgodne z prawdą.
Po pierwsze, nie od dziś wiadomo, że spożywanie mięsa, szczególnie czerwonego, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia chorób nowotworowych, m.in. jelita grubego. Z kolei nasycone kwasy tłuszczowe obecne w znacznych ilościach w produktach pochodzenia zwierzęcego sprzyjają schorzeniom układu sercowo-naczyniowego.
Okazuje się ponadto, że wyrzeczenie się mięsa nie jest wyborem na zasadzie „coś za coś”. Wyeliminowanie go z diety wcale nie musi oznaczać rezygnacji z cennego białka, niezbędnego do naprawy uszkodzonych tkanek i budowy nowych komórek. Składnika tego dostarczą nam także produkty pochodzenia roślinnego, zwłaszcza nasiona roślin strączkowych, i to spożywane nawet w stosunkowo niewielkich ilościach (dla przykładu kobieta potrzebuje około 46 g białka dziennie – większość tego zapotrzebowania pokrywa już jedna porcja /1 kubek/ ciecierzycy).
Co więcej, nieprawdziwe okazuje się pokutujące w naszym kraju przekonanie, jakoby spożycie białka powinno być wysokie – około 100 g dziennie. Doniesienia naukowe mówią, że zapotrzebowanie dorosłej osoby na ten składnik pokarmowy jest o wiele niższe i wynosi około 50 g dziennie. Najnowsze badania dowodzą także, że to nie tyle ilość białka w diecie jest ważna, co bilans aminokwasów, a szczególnie ich rodzaj. Naukowcy z zespołu dr. Matthew Pipera z Katedry Genetyki Uniwersytetu w Londynie udowodnili, że to właśnie aminokwasy – a szczególnie metionina – wpływają na zdrowie, płodność oraz żywotność. Bogatym źródłem metioniny są nasiona sezamu, orzechy brazylijskie oraz produkty zbożowe (np. kiełki pszenicy), a tych przecież w diecie wegetariańskiej nie brakuje.
Jeszcze lepszą wiadomość dla wegetarian mają naukowcy kalifornijscy. Udowodnili oni, że ludzie, którzy nie jedzą mięsa, wydłużają sobie życie średnio o 3,5 roku! Co więcej, cieszą się lepszym samopoczuciem i bardziej optymistycznym nastawieniem do świata.
Wniosek? Wegetarianizm górą!
[success]
Ciekawostka
Czy wiesz, że wegetarianin wegetarianinowi nie równy? Istnieją różne odmiany diety wegetariańskiej:
- Weganizm – wyklucza wszelkie pokarmy pochodzenia zwierzęcego, również mleko, sery, jaja (niektórzy rezygnują także z miodu).
- Laktoowowegetarianizm – to dieta bez mięsa, ale z produktami pochodzenia zwierzęcego, takimi jak: nabiał, jajka, miód.
- Laktowegetarianizm – oprócz mięsa jadłospis nie przewiduje jajek, można jednak sięgać po mleko i jego przetwory.
- Owowegetarianizm – dieta, która z produktów zwierzęcych dopuszcza jedynie jajka.
- Witarianizm – to spożywanie wyłącznie produktów świeżych, nieprzetworzonych i niegotowanych (a więc np. żadnej kawy, herbaty, zup!).
- Frutarianizm – oprócz mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego nie wolno jeść żadnych owoców i warzyw, których zerwanie uśmierciłoby roślinę (np. sałatę). Frutarianie żywią się wyłącznie produktami naturalnymi, których pozyskanie nie wymaga „zabicia” rośliny.
[/success]
0 Comments
Zachęcam do jedzenia surowizn (owoce, warzywa, orzechy, nasiona). Gotowanie, przetwarzanie pożywienia to jakieś nieporozumienie – pozbawianie się substancji odżywczych, serwowanie sobie zdenaturowanego, szkodliwego pokarmu i, w konsekwencji, chorób wszelakich. Potem wszyscy zdziwieni, że chorują. Człowiek to podobno stworzenie myślące (?).